Legenda o zatopionych dzwonach
Nad brzegiem rzeki Drzewiczki w Opocznie niegdyś został wybudowany kościół pw.
św. Wojciecha. Kościół był mały, ale wyposażony w dwa dzwony, które wzywały
wiernych na nabożeństwa. Odgłosy tych dzwonów niosły się daleko po falach rzeki,
która wówczas była dwa razy szersza niż obecnie.
W czasie najazdu Tatarów poganie spalili kościół, a nie mogąc zabrać dzwonów
zatopili je w rzece.
Obecnie w czasie słonecznej pogody siedząc nad rzeką można usłyszeć dźwięki
dzwonów wydobywające się z głębin. Dawniej dodawano, że ten, kto usłyszał owe
dzwony, był bez grzechu ciężkiego. Dźwięk dzwonów usłyszał również człowiek,
który gorąco prosił Boga o jakąś łaskę. Gdy usłyszał dzwony mógł być pewien,
że jego prośba została wysłuchana.
(zobacz też tu)
Legenda o zamku opoczyńskim
Zamek w Opocznie wybudowany przez Kazimierza Wielkiego ma dziwną przeszłość.
Niegdyś różne legendy, różne opowiadania krążyły między ludźmi o dziwnych zjawiskach
widzianych w murach zamkowych.
Pewnego dnia, gdy na zamku odbywało się przyjęcie imieninowe żony starosty opoczyńskiego,
gdy zbliżała się północ z szumem otworzyły się drzwi i okna, a zebrani zobaczyli
jak po schodach ze strychu sunie biaława jak mgła wydłużona postać. Ujrzeli
jeszcze jak ta mgławicowa postać przesunęła się przez część pokoju i zniknęła
w oknie. Dały się słyszeć jakieś szumy i wszystko zniknęło. Goście siedzieli
przestraszeni, ale nic już niezwykłego się nie działo.
Legenda o zapadniętej karczmie
Tuż obok niewielkiej rzeczki Wąglanki, na polach wsi Miedzna stała ongiś żydowska
karczma, sławna z rozpusty i pijaństwa. Podobno okoliczne chłopstwo zamiast
iść do kościoła na mszę świętą, szło do tej arendy.
Niepokoiło to i denerwowało miejscowego plebana, toteż co niedzielę i święto
napominał surowo i przestrzegał pijane chłopstwo i bezbożnego karczmarza. Lecz
to nic nie pomagało. Ludzie pili dalej na umór. Ich upór rozgniewał do reszty
plebana. Włożywszy więc na siebie odświętną sutannę ruszył poprzez pola i lasy
do miejsca, powszechnego zepsucia. Gdy przyszedł do zajazdu, chłopi byli już
porządnie spici i czas umilali sobie sprośnym śpiewem i huczną "potańcówką".
Na prośby i pogróżki plebana zareagowali czynną postawą. Jeden z tęgich i bezczelnych
chłopów rzucił się na niego, chwycił go i przy pomocy innych poniósł na ciche
wody Wąglanki.
Wówczas ksiądz rzucił klątwę na lud i karczmę. Od tej chwili minęło parę lat,
aż pewnego razu zjawił się jakiś nieznajomy, a świętobliwy człowiek, który po
zjedzeniu obiadu, wyprawił się w dalszą drogę, zapominając w pośpiechu o swej
lasce i koszyku. Wysłał więc z drogi woźnicę po te rzeczy a sam czekał na uboczu.
Tymczasem stało się coś nieoczekiwanego. Zerwał się ogromny szum, a ziemia ciężko
zadrżała w posadach. To stara żydowska karczma waliła się i nikła w czeluściach
ziemskich.
Ku wielkiemu przerażeniu wędrowca pojawiła się na jej miejscu mętna woda, po
której powierzchni tylko pływał sobie koszyk z laską.
Odtąd na miejscu tym szumiały już tylko niespokojne wody, a drżące, nadbrzeżne
trzciny szeptały na wietrze jakieś tajemnicze słowa.
Lud przechodząc tędy, żegnał się niespokojnie i patrzył błędnym wzrokiem na
zabagnione jezioro, zwane powszechnie "Dołem Kumów".
Legenda o Dziewiczej Górze
W Studziannej w pobliżu klasztoru na niewielkim wzniesieniu zwanym Dziewiczą
Górą stoi murowana kaplica pw. św. Anny pochodząca z. II połowy XVIII wieku.
Kaplica ta stanęła na miejscu pierwotnego drewnianego kościoła i klasztoru.
Z Dziewiczą Górą związane jest ludowe opowiadanie o trzech pannach, które wolały
śmierć niż hańbę.
Panny te głęboką nocą uciekły z karczmy małoszyckiej przed dokazującymi, pijanymi
żołnierzami i tutaj wśród gęstego lasu i zamieci śnieżnej znalazły śmierć.
Legenda o rycerzach z Bielowic
W pobliżu wsi Bielowice znajduje się Jazia Góra osnuta cudowną i romantyczną
legendą. Głosi ona, że w górze tej śpią rycerze świętej Jadwigi, którzy od czasu
do czasu odbywają ćwiczenia. Gdy Polska będzie w wielkiej potrzebie, obudzą
się i wyruszą na święty bój. Mówi się w okolicznych wsiach, że od czasu do czasu
dowódca wojska wzywa kowala, aby podkuł konie. Dowódca czuwa, aby nikt nie dostał
się do tajemniczej groty.
Legenda o herbie Odrowąż
"Mąż jeden sławny w Morawiew w cudzej ziemi z poganinem o sztukę strzelał
z łuku potem z nim i za pasy chodził i dziwnych sztuk rycerskich ze sobą próbowali.
Ów poganin, widząc, że nań szczęścia i mocy nie miał, przed monarchą krainy
onej, znając łaskę pańską dla tego, że mu się z każdym nieprzyjacielem fortunnie
w potrzebach zdarzyło chcąc i nad onym górę otrzymać o szczudłki z nim przed
cesarzem czynić chciał. On z gniewu mając to sobie za zelżywość uchwycił za
gębę, którą mu z wąsem i nosem oderwawszy na strzałę wetknął i ukazał panu,
który wzgardziwszy onym poganinem zeszpeconym dał mu za wieczny upominek onej
jego zwierzchności nad nim strzałę przez wąs przewleczoną i nazwał go Odrzywąs.
"Odrowąż po ten wiek."
wg. B. Paprockiego, 1584 r.
Legenda o Kazimierzu Wielkim i Esterce
Legendy od wielu lat wiążą Esterkę, ukochaną króla Kazimierza Wielkiego, z Opocznem.
Tradycja ustna podaje, że król będący zapalonym myśliwym, poznał Esterę polując
w bujnych, pełnych dzikiego zwierza opoczyńskich puszczach. Podobno, gdy dziewczyna
zbierała zioła dla swojego dziadka wypadł na nią spłoszony tur i już miał ją
rozmiażdżyć, gdy przeszyty oszczepem runął na ziemię u jej stóp. Tak rozpoczęła
się wieloletnia znajomość króla Kazimierza z Esterką. Legendy dodają, że monarcha
kazał dla niej ufundować dom, który do dzisiaj zwyczajowo nazywa się "Domem
Esterki". Budynek ten niegdyś połączony był lochami z zamkiem warownym,
wybudowanym również z inicjatywy Kazimierza Wielkiego.
(zobacz też tu)
Lidia Świątek
<Zabytki> <Historia> <Zdjęcia> <Gawęda> <Żydzi> <Legendy> <Linki> <Autorzy>