?ZabytkiHistoriaZdjęciaGawędaŻydziLegendyLinkiAutorzy

wróć do GAWĘDA>>

Stanisław Wyspiański na Ziemi Opoczyńskiej


        Chciałbym w swym artykule przybliżyć Czytelnikowi przebieg wycieczki odbytej przez prof. Władysława Łuszczkiewicza i Stanisława Wyspiańskiego w lecie 1888 roku w Opoczyńskie.
Wspomniany wyżej prof. Wł. Łuszczkiewicz był historykiem sztuki, malarzem, profesorem Szkoły Sztuk Pięknych, dyrektorem Muzeum Narodowego w Krakowie. Jako znakomity pedagog z niezwykłym zapałem do późnych lat życia kształcił uczniów. Spośród najstarszych z nich wymienić warto Jana Matejkę, Artura Grottgera, a spośród późniejszych Józefa Mehoffera i St. Wyspiańskiego, który wiernie towarzyszył profesorowi na urządzanych przezeń wycieczkach.
        Protokół z posiedzenia Komisji Historii Sztuki z dnia 6.VI.1888 r. wyznaczał właśnie Wł. Łuszczkiewicza do odbycia podróży w Opoczyńskie celem opisania i narysowania zabytków romańskich. Profesor wyznaczył na pomocnika przy pracach inwentaryzacyjnych St. Wyspiańskiego, wówczas słuchacza III oddziału rysunków Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie.
        26 lipca profesor ze swoim uczniem wyjeżdżają z Krakowa do Kielc, następnie 27 lipca przyjeżdżają do Opoczna, a stamtąd pojazdem konnym udają się do Trojanowic, majątku pp. Michałowskich. Tam mieszkając przez trzy dni zwiedzali kościół w Żarnowie. St. Wyspiański wykonuje serię rysunków, a profesor tak o nim pisze: "Z właściwym młodości zapałem umiał dotrzeć po drabinach tam, gdzie wiek piszącego na osobiste obejrzenie nie dozwalał, i rysunkiem zdawać mi sprawę z odkryć swych i domysłów. Wdzięczny mu za to jestem"
        1 sierpnia przez Paradyż wracają do Opoczna. W tej pierwszej miejscowości St. Wyspiański rysuje kościół i klasztor oo. Bernardynów. Natomiast w Opocznie rysuje dwa pomniki kamienne, dwa pomniki renesansowe, nagrobki, gotycką kropielnicę, puszkę gotycką z XV wieku, figurkę drewnianą Matki Boskiej z Panem Jezusem z XV w. W liście do swego przyjaciela J. Mehoffera wspomina, iż ma mało czasu na rysowanie, gdyż profesor się spieszy w poszukiwaniu zabytków romańskich.
        3 sierpnia znajdują się już w Drzewicy we dworze pp. Reiskich. St. Wyspiański wykonuje rysunki dworu, ruin zamku, kościoła, nagrobków - Drzewickich Adamów (dziadka i wnuka) i Drzewickiego Jakuba. Wylew rzeki Drzewiczki. uniemożliwia im wyjazd. Dopiero 5 sierpnia opuszczają Drzewicę i przez Opoczno udają się do Niekłania, Odrowąża i Chlewisk. Stamtąd natomiast do Kielc, a następnie do Krakowa.
        Dwutygodniowa wycieczka inwentaryzacyjna po Ziemi Opoczyńskiej i Kielecczyźnie była pierwszym pobytem St. Wyspiańskiego w Królestwie Polskim. Oprócz bogatych wrażeń artystycznych przywiózł spory plon rysunków, świadczących o jego pracowitości. Jego prace pozytywnie oceniła Komisja do Badań Historii Sztuki w Polsce, przyznając mu nagrodę i publikację szeregu rysunków w "Sprawozdaniach Komisji do Badań Historii Sztuki w Polsce". Sam prof. Wł. Łuszczkiewicz podkreślał dokładność i staranność wykonania rysunków, a pracę młodego studenta ocenił jako "wielce pomocną".
        Do wspomnień i wrażeń z udanej wycieczki wraca jeszcze sam Wyspiański w późniejszym liście do przyjaciela J. Mehoffera: "Ty siedziałeś kamieniem w jednej dziurze", ja co dzień prawie byłem gdzie indziej, widziałem coraz nowe, coraz piękniejsze rzeczy, ludzi (a propos ludzi - w Opocznie prześliczne, cudownie piękne Żydówki, i nie dziwię się wcale Kazimierzowi Wielkiemu) i jeśli przykro się robiło, gdy trzeba było odjeżdżać dalej z jakiegoś czy dworu, czy miasteczka, gdzie się już jakoś po trochu nawykło i gdzie było nam dobrze z ludźmi, tak przyjemnie, ze zdawało się że nam już nigdzie tak nie będzie - to skorośmy ujechali dalej wiorst kilkanaście, a zobaczyli - jak to miało miejsce w Drzewicy - z dala jakieś wspaniałe ruiny i basztę kościoła, a wjechawszy na podwórze dworku sosnową aleją zobaczyli dwór, a powitani wesoło - serdecznie byliśmy przyjęci - to i jakoś zapominało się o poprzednich. Wrażenia żywość się zacierała, a przywiązywać się zaczynaliśmy do tych znowu, u których żeśmy gościnności nowej szukali - a ja wszystkiego miałem przy sobie sześć centów, i to monetą austriacką - a innych kłopotów. także nie zaznałem, bo jeśli kiedy były gdzie jakie, to nie do mnie należały."

autor: Zbigniew Sygut

Powrót na górę strony

 

wróć do GAWĘDA>>

<Zabytki> <Historia> <Zdjęcia> <Gawęda> <Żydzi> <Legendy> <Linki> <Autorzy>