"Mortui viventes obligant".
Głównym ogniskiem cholery były Indie Wschodnie. W Europie pojawiła się po raz
pierwszy w 1817 r., w Królestwie Polskim w 1831 r.
W ciągu XIX w. epidemia ta kilka razy nawiedziła nasz kraj, za każdym razem
uśmiercając setki istnień ludzkich.
Epidemia cholery w Opoczyńskiem po raz pierwszy pojawiła się w 1817 r. Jej rozmiary
nie były tak tragiczne w skutkach, jak tych, które wystąpiły w latach: 1831-1832,
1837, 1848-1855, 1873 i 1892-1894. Spośród wszystkich, najbardziej upamiętniła
się w tradycji ludu opoczyńskiego, cholera z 1894 r. Po niej pozostało najwięcej
cmentarzy i krzyży. W czasie wielkiego zagrożenia ludzie obserwowali zachowanie
się ptactwa dzikiego, a zwłaszcza wróbli. Jeżeli masowo ptactwo to opuszczało
daną okolicę, wierzyli, że "nadciąga zaraza". W czasie grasującej
cholery szukali ratunku w Bogu i św. Rozalii. Urządzali z pochodniami błagalne
procesje do krzyży, przy których żarliwie się modlili i śpiewali nabożne pieśni.
Poza tym żyli w izolacji, stosowali okadzanie jałowcem i wypijali bardzo dużo
trunków. Uciekali się też do zabobonów. Do dziś opowiadają jak to mieszkańcy
Gowarczowa próbowali w 1894r. odwrócić klęskę pomoru od swego miasteczka. W
tym celu zakopali na krzyżowych drogach stawidło młyńskie oraz głowę trupa żydowskiego.
W czasie epidemii cholery zamykano lokale użytku publicznego, a tam, gdzie byli
chorzy, drzwi domów oznaczano krzyżem za pomocą wapna.
Jeżeli ktoś umarł na cholerę wywożono go specjalną drogą, przebiegającą z dala
od osiedli ludzkich. Konie w zaprzęgu miały przy uprzęży odpowiednie dzwonki.
Podczas epidemii życie ulegało zupełnemu sparaliżowaniu. W miastach wszelkie
urzędy zawieszały swoją działalność, a na ten czas obejmował dyktatorską władzę
"burmistrz powietrzny". To samo działo się na wsi.
W pamiętnym roku 1894 urząd naczelnika pow. opoczyńskiego sprawował Rosjanin,
Herman, który przybył do Opoczna z Turkiestanu, aby tutaj odbywać karę za swoje
przewinienia. W tym czasie w jego biurze pracował Jan Popławski, któremu owy
naczelnik powierzył zorganizowanie walki ze straszliwą epidemią. Wkrótce Popławski
wyznaczył dla choleryków domy leczenia, czyli tzw. szpitale, sanitariuszy oraz
miejsca na pochówek. Według jego projektu powstały szpitale w Ogonowicach, Woli
Zależnej, Sitowej, Libiszowie, Kruszewcu, Buczku i Bukowcu Opoczyńskim. Na szpital
choleryczny wybierano we wsi największą chałupę, która miała 2 izby oddzielone
sienią. W jednej izbie przebywali mężczyźni, w drugiej kobiety. Chorzy leżeli
ma słomie rozpostartej najczęściej na podłodze glinianej, korzystali z własnej
pościeli i byli na rodzinnym garnuszku. Najczęściej dostarczano im rosół z drobiu.
Jako lekarstwo otrzymywali wódkę i wino. Trunki te pochodziły z zakupu
rządowego. Musieli je pić obowiązkowo. Zresztą powszechnie wierzono, że kto
w czasie choroby pije trunki ten będzie zdrowy. Chcąc zniszczyć zarazki gruntownie
dezynfekowano szpitale. Używano do tego proch strzelniczy, siarkę lub palone
wapno. Te środki stosowano również do posypywania nieboszczyków w trumnach i
dołach mogilnych. W pobliżu prowizorycznych szpitali znajdowały się kostnice,
gdzie składano zmarłych choleryków. Zwykle w niewielkiej odległości mieściły
się też choleryczne cmentarze. Na cmentarzach parafialnych były wyznaczone specjalne
"pola grzebalne" dla choleryków, które oznaczano szerokim pasem wapiennym.
Dopiero po upływie 30 lat można je było używać do normalnego pochówku.
Wyznaczeni sanitariusze pozostawali na żołdzie państwowym. Do ich powinności
należało wykrywać ognisko epidemii, izolować chorych i nimi się opiekować oraz
"zorganizować" zmarłym pochówek. Wśród Opocznian było przekonanie,
że sanitariusze na mocy jakiegoś sekretnego ukazu struli zapowietrzonych przez
wlewanie im na siłę do ust tajemniczego leku, który otrzymywali od "rządu".
Dlatego też każdy chory, jak również i jego rodzina pragnęli, aby leczenie odbywało
się w domu i własnymi środkami. W tym też celu zatajali zachorowania i ukrywali
chorych. Biedni leczyli się gorzałką, a bogaci udawali się zwykle do lekarza,
który wystawiał im receptę, a aptekarz przyrządzał lek. Jako przykład niecnych
usiłowań przytacza się gospodarza z Ogonowic, Macieja Szymańskiego, syna Wojciecha,
który zaraził się cholerą. Sanitariusze dowiedziawszy się o tym, przybyli do
jego domu i próbowali go zabrać, ale on skutecznie przeciwstawił się. Ostatecznie
został wyleczony przez lekarza Żyda z Opoczna. Po pewnym czasie przybyli do
niego wspominieni sanitariusze, przynieśli ze sobą wódkę i dla miłej zgody,
zaproponowali wypicie na zdrowie. Żona M. Szymańskiego postawiła na stole 3
szklanki i sanitariusze napełnili je. Następnie zachęcali do wypicia, ale Szymański,
chłop niegłupi, czekał kto pierwszy to uczyni. Sanitariusze zachęcali, aby pierwszy
wypił "ozdrowieniec", a on z kolei zachęcał sanitariuszy, którzy ociągali
się do picia. Wówczas przepędził ich ze swej chałupy i nabrał przekonania, że
przyszli go struć, gdyż uważali go za rozsadnika cholery.
Drugim przykładem 'niecnego trucia "choleryków" była córka gospodarza
Kurkiewicza z. Ogonowic. Zgodnie z przepisami zabrano ją do szpitala cholerycznego
w Ogonowicach, gdzie spodobała się młodemu sanitariuszowi, gdyż była bardzo
ładna i miała wyjątkowo piękne warkocze. Sanitariusz pragnął ją poślubić; postanowił
ją leczyć tylko wódką i rosołem. Pewnego razu podczas jego nieobecności stary
sanitariusz podał jej lek, który zalecał sekretny ukaz. Gdy wrócił adorator
panny Kurkiewicz i dowiedział się o tym, wpadł w szał i chciał zabić sprawcę
swojego niechybnego nieszczęścia. I rzeczywiście wkrótce panna Kurkiewicz umarła.
Ten przypadek jeszcze bardziej umocnił w przekonaniu, że sanitariusze, to truciciele.
Po epidemii cholery, która kilka razy w XIX w. nawiedzała Opoczyńskie, pozostały
jako widome ślady najczęściej cmentarze i drewniane krzyże, rzadziej kamienne
figury.
W Opocznie, przy dawnych Ścięgnach Bukowskich (dziś ul. Partyzantów), na piaszczystym
wzgórku, w 1831 r. zakonnicy Św. Ducha, założyli cmentarz choleryczny, na którym
dotychczas przetrwały nagrobki osób zmarłych na cholerę: Teresy Lewkowicz, zm.
w 1855 r. i Mikołaja Wojciechowskiego, zm. w 1873 r.
![]() |
![]() |
|
|
Włodzimierz Koperkiewicz
ŁÓDZKIE STUDIA ETNOGRAFICZNE
Tom XXVI (1984)
<Zabytki> <Historia> <Zdjęcia> <Gawęda> <Żydzi> <Legendy> <Linki> <Autorzy>